Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.          AKCEPTUJĘ

Podczas posiedzenia Komisji Zdrowia senatorowie zajmowali się tematem dostępności świadczeń zdrowotnych i praw pacjenta w czasie epidemii COVID-19.

"Prawa pacjenta niestety były łamane” – powiedziała przewodnicząca komisji senator Beata Małecka-Libera, powołując się na dane przesłane przez Rzecznika Praw Pacjenta. Podkreśliła, że problemy pojawiły się chociażby w związku z przekształceniem części szpitali w placówki jednoimienne przez co niektóre regiony zostały pozbawione dostępu do pewnego typu świadczeń medycznych, które dany szpital do tej pory zapewniał. Pytała także o dostęp obywateli do podstawowej opieki zdrowotnej. „W wielu placówkach POZ są dla pacjentów nadal zamknięte, a teleporada nie spełnia wszystkich oczekiwań w stosunku do lekarzy rodzinnych. Podobnie było w przypadku gabinetów specjalistycznych. O wiele łatwiej było dostać się do gabinetów prywatnych niż publicznych” – mówiła. Postawiła także pytanie o nieprawidłowości w diagnostyce i leczeniu przewlekłych schorzeń i dotyczących zdrowia psychicznego.

Wiceminister zdrowia Józefa Szczurek-Żelazko i wiceprezes NFZ Bernard Waśko podkreślili, że w okresie pandemii wystąpiły pewne trudności, które, ich zdaniem, były następstwem trudnej sytuacji, z jaką musiała zmierzyć się służba zdrowia. Wiceminister zdrowia zaznaczyła, że wprowadzone rozwiązania prawne i rygory mają na celu przede wszystkim zabezpieczyć bezpieczeństwo pacjentów i personelu medycznego. Dlatego niektóre rodzaje świadczeń zostały ograniczone, np. rehabilitacja lecznicza i leczenie uzdrowiskowe. Rekomendacje w zakresie sposobu innych świadczeń również mogły wpłynąć na zmniejszenie się liczby ich wykonania. Wiceprezes NFZ mówił, że na spadek wykonanych świadczeń miały po pierwsze, ograniczenia administracyjne, dotyczące leczenia uzdrowiskowego, rehabilitacji czy przekształcenie części szpitali w jednoimienne. Po drugie, postawa samych podmiotów leczniczych, z których część, mając do tego prawo, ograniczyła lub zawiesiła działalność, np. niektóre gabinety stomatologiczne czy przychodnie specjalistyczne. Trzeci ważny czynnik dotyczy zachowania samych pacjentów, którzy kierując się lękiem przez zarażeniem, odwoływali wizyty i planowane badania.

Na duży problem w dostępie do opieki zdrowotnej, m.in. pacjentów onkologicznych i kardiologicznych, wskazywały przedstawicielki organizacji pacjenckich. Dorota Korycińska, prezes Ogólnopolskiej Federacji Onkologicznej, wskazywała na opóźnienia w diagnostyce i leczeniu pacjentów onkologicznych, o czym świadczy mniejsza liczba wydanych kart Diagnostyki i Leczenia Onkologicznego, co pociąga za sobą tragiczne skutki. Wskazywała, że pacjenci pozostawieni są sami sobie, gdyż brakuje skoordynowanych działań i rzetelnej informacji. Jej zdaniem ani ministerstwo, ani NFZ nie koordynują działań i nie monitorują w wystarczający sposób ciągle zmieniającej się sytuacji.

Prezes Porozumienia Pracowników Ochrony Zdrowa Bożena Janicka podkreśliła, że POZ-ty realizują swoje zadania poprzez teleporadę tylko w początkowej fazie diagnostyki, aby przeprowadzić wywiad z pacjentem. Nie oznacza to, że przychodnie są przed pacjentem zamknięte, ponieważ przypadki, które tego wymagają, są diagnozowane podczas wizyty. Jej zdaniem dobra forma ochrony także samych pacjentów przed niepotrzebnym ryzykiem. Dodała, że po zamknięciu części szpitali lekarze POZ przejęli część ich zadań.